Kategorie
Świadectwa-społeczność

Bóg jest moim mechanikiem

Pewnej niedzieli wieczorem – po nabożeństwie i społeczności z wierzącymi – wracałam z Ustronia do domu, do Opola. Jak tylko wyjechałam, to poczułam, że w przednim kole samochodu mam mało powietrza. Zatrzymałam się na pobliskiej stacji paliw, by to sprawdzić. Pan z obsługi obejrzał auto i stwierdził, że daleko nie zajadę, bo wentyl w kole jest zepsuty. Faktycznie, powietrza w oponie prawie nie było. Powiedziałam: „Proszę pana, ja muszę dojechać do Opola”, a ten pan na to: „Pani to musi do serwisu opon, ale jest niedziela i wszystko pozamykane”. Poprosiłam więc tylko, by dopompował powietrze. Był zdziwiony, ale zrobił, o co prosiłam. Odjechałam i zaczęłam się modlić, bo nie wiedziałam, czy jechać dalej, czy wracać, czy może zadzwonić po pomoc do kogoś ze zboru. Poczułam w sercu, by nigdzie nie dzwonić, tylko jechać w kierunku Opola i na następnej stacji – która była dość blisko – znów sprawdzić i dopompować oponę. Tak zrobiłam. Ciśnienie w oponie oczywiście ciągle bardzo schodziło. Dojechałam jakoś do tej stacji i dopompowałam powietrze. I tak jechałam od stacji do stacji, których na tym odcinku trasy jest na szczęście dość dużo. Ale kiedy potem miałam już przed sobą autostradę i wiedziałam, że najbliższa stacja jest za kilkadziesiąt kilometrów, to zaczęłam się znów gorąco modlić. Choć wyglądało to kompletnie nierozsądnie i naprawdę sama tego nie rozumiałam, jednak po modlitwie byłam pewna, że ani nie mam wracać, ani do nikogo nie dzwonić po pomoc. Więc pojechałam dalej, oczywiście wolno i czujnie, ale wierząc Bogu, że wszystko będzie dobrze. Wjechałam na autostradę i auto zaczęło jakby jechać lepiej. Kiedy po tym długim odcinku drogi dotarłam do Lotosa i podjechałam do kompresora, zobaczyłam na nim kartkę „awaria”. „No, tego to się nie spodziewałam” – pomyślałam, nie wiedząc, co mam dalej robić. Wysiadłam z samochodu i gdy spojrzałam na oponę, to ona – chwała Panu! – wyglądała całkiem dobrze.

Miałam jeszcze ok. 60 km do domu, ale już nigdzie się nie zatrzymywałam. Pojechałam dalej pewnie, normalną prędkością i nie myśląc już o oponie. Skupiłam się na słuchaniu kazania proroka „Wyjść poza obóz”, które miałam włączone od początku podróży. Kiedy kazanie się skończyło, włączyłam je jeszcze raz, żeby odsłuchać sobie ten początkowy fragment, który umknął mojej uwadze z powodu problemu z kołem. W pierwszych minutach kazania usłyszałam, jak brat Branham się modli… Prorok modli się tam za tych, którzy przybyli z daleka na zgromadzenie, i mówi tak: „Niektórzy z nich udadzą się jeszcze dziś wieczorem w drogę powrotną, korzystając z autostrad. O Boże, modlę się, abyś był z nimi i wspierał ich. Prowadź ich, Ojcze”. Słysząc to, popłakałam się ze wzruszenia, bo słowa te pasowały dokładnie do całej sytuacji, a na dodatek zostały odtworzone w moim aucie na początku podróży i choć ich nie słyszałam, bo byłam myślami przy oponie, jednak to Słowo przez cały czas mnie chroniło.

Zaraz przypomniała mi się też sytuacja, która miała miejsce tego samego dnia przed wyjazdem z Ustronia. Byłam z większą grupą wierzących u jednej rodziny. Był tam też nasz pastor, który – widząc obficie zastawiony stół – powiedział: „Widzicie, jak Pan Jezus się o nas troszczy?”. I zwracając się do mnie, dodał: „O siostrę Anię też się troszczy, prawda?”. Odpowiedziałam: „Oczywiście, że o mnie też. Właściwie to o mnie troszczy się w szczególny sposób”. Powiedziałam to, a za niespełna godzinę to się potwierdziło.

Kiedy dojechałam do Opola, było już późno i byłam bardzo zmęczona, ale przejeżdżając obok Orlenu, chciałam się tam zatrzymać – nie aby dopompować oponę, ale by mieć dowód ku Bożej chwale, że ciśnienie w kole jest dobre. Oczywiście kompresor pokazał 2,2 bara – dokładnie tyle, ile ma być. Tak bardzo się ucieszyłam, że służę żywemu Bogu! Nie robiłam potem nic z tą oponą, jeździłam samochodem i wszystko było w porządku. Kiedy za kilka dni znów pojechałam do zboru na nabożeństwo i ktoś mnie zapytał, czy byłam sprawdzić auto u mechanika, odpowiedziałam: „Po co? Przecież Bóg mi je naprawił”. On jest moim najlepszym Mechanikiem. Chwała Mu za wszystko!

Anna Guca