Kategorie
Świadectwa-społeczność

Boże Słowo przenika aż do szpiku kości

Pragnę złożyć świadectwo dla Bożej chwały i podziękować za Jego cudowną łaskę i Słowo, bo przeprowadziło mnie Ono zwycięsko przez doświadczenie, które stanęło na mojej drodze. Był to październik 2018 roku, kiedy zauważyłam, że od dłuższego czasu pojawiają się na moim ciele sińce, które pojawiały się z niewiadomego powodu. Myśląc, że to może z braku jakiś witamin czy minerałów, udałam się na badanie krwi. Badanie wyszło bardzo negatywnie. Poziomy białych krwinek i płytek krwi były bardzo niebezpiecznie zaniżone na 12tys., gdzie norma u zdrowego człowieka wynosi 150 – 400tys. Lekarz natychmiast skierował mnie do szpitala na najbliższy termin, gdzie mieli zrobić mi transfuzję krwi i pobrać szpik kostny. Na kolejnym nabożeństwie poprosiłam braci, aby namaścili mnie olejkiem i pomodlili się za mnie (List Jakuba 5:14). Dzięki Jego łasce mogłam uchwycić się Bożego Słowa i wyznawać Boże uzdrowienie. Kiedy pojechałam do szpitala na umówiony termin, zaraz pobrali mi krew do badania. Wyniki wskazywały, że poziom płytek krwi podniósł się na 44tys., a więc wystarczająco, że nie musiałam mieć przeprowadzanej transfuzji. Tego samego dnia zrobiono mi zabieg pobrania szpiku. Widziałam w tym wszystkim Boże prowadzenie, że On jest ze mną i kieruje wszystkim. Musiałam zostać w szpitalu i czekać na wyniki badania szpiku. Dzień się dłużył, ale Pan był ze mną i posyłał mi swoje Słowo pocieszenia. Pamiętam, że słuchałam sobie kazanie Proroka i trochę już przysypiałam, więc nie wszystko do mnie docierało, aż nagle coś zostało mi ożywione, kiedy usłyszałam, jak Prorok cytował werset z Biblii: „Boże Słowo jest ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikający aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku”.

Kiedy to usłyszałam, tak się uradowałam, że Boże Słowo sięga aż do szpiku i że Bóg ma moc dotknąć się także mojego szpiku. Następnego dnia przyszli lekarze i oznajmili, że wyniki szpiku są dobre i mogę iść do domu. Kontrolę miałam w następnym tygodniu. Wyniki okazały się gorsze od tych pierwszych. Poziom trombocytów wynosił tylko 3tys., ale wiedziałam, że to jest tylko szatan, który próbuje zabrać mi wiarę w dokonane dzieło Boże, bo w Jego sinościach zostałam już zupełnie uzdrowiona. Mój stan był według lekarza bardzo poważny i jedynym rozwiązaniem było leczenie sterydami. Mieliśmy kilka dni na podjęcie decyzji, jednak wspólnie z mężem zdecydowaliśmy, że nie będę podejmować się tego leczenia. Mąż zadzwonił do lekarza i poinformował go o tym. Lekarz był bardzo niezadowolony i próbował męża przekonać do zmiany decyzji. Powiedział, że jest bardzo wielkie ryzyko wewnętrznego krwotoku, którego potem oni nie będą w stanie zatrzymać i mogę umrzeć. Ale nasz Pan dał nam zupełny pokój w tej decyzji i wierzyliśmy, że On ma moje życie w swoim ręku. Dziękowałam Mu z całego serca za Super Zmysł, który jest ponad moimi ziemskimi zmysłami i diagnozami lekarzy. Kontrole i wizyty (powtarzające się co tydzień lub dwa) trwały około pół roku i wyniki krwi raz były lepsze raz gorsze, ale zawsze dużo poniżej normy. Przez wszystkie te miesiące wiarą trzymaliśmy się Bożej obietnicy, że On jest moim najlepszym Lekarzem i że wszystko ma pod kontrolą.

Na kolejną kontrolę poszłam 18.04.2019 roku. Jednak tym razem coś się zmieniło. Lekarz i badania krwi potwierdziły, że jestem zupełnie zdrowa! Wyniki krwi pod każdym względem (białe i czerwone krwinki, płytki krwi oraz inne składniki) były, i po trzech latach ciągle są, na idealnym poziomie. Bóg jest taki cudowny! Lekarz sam był zaskoczony. Powiedział, że nie jest to normalne, by tak wszystko samo się uregulowało. Nasz Bóg jednak to czyni! On nie może nigdy zawieść. Niech Jemu płynie wszelka Chwała i Cześć z mojego serca. On zawsze nas wyprowadza zwycięsko z każdej walki.

Ruta Mazur