Wiele lat temu lekarze zdiagnozowali u mnie stany nerwicowe. Miało na to wpływ wiele zmartwień i problemów. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Bardzo wszystko przeżywałam. Choroba ciągle postępowała. Bóle w plecach i rękach zaczęły promieniować na nogi. Ból był jak prąd przeszywający od góry do dołu. Pojawiła się również niedoczynność tarczycy, a w grudniu łuszczyca. Mam też niedosłuch i słabszy wzrok. Nerwy miały wpływ na te wszystkie sprawy. Tak mi mówili lekarze.
Moje dzieci jeszcze do wtorku wieczora, nie widziały mnie spokojnej. Ciągle był płacz i krzyk – mój i maluszków. Kiedy był u nas pastor Jacek Wałach i razem z moim tatą pomodlili się za mnie, to coś się wydarzyło. Moje dzieci od wtorku wieczorem już nie słyszały więcej mojego krzyku. Ruben sam zaczął się do mnie przytulać. Ustąpiła łuszczyca na lewej nodze, lewym i prawym łokciu. Od tamtego czasu bóle pleców i rąk, które miałam prawie cały czas także zupełnie ustąpiły. Pan Bóg mnie uwolnił.
Monika Zalewska