Niedługo po tym, jak w grudniu 1965 roku zmarł mój dziadek, to w Phoenix, w Arizonie, odbyło się zgromadzenie upamiętniające jego osobę. Jednym z mówców był tam Tommy Osborn. Na początku swojej przemowy przedstawił, na czym polegał duchowy urząd człowieka, którego tego dnia wspominano: „Wiatr to symbol Boga, symbol Ducha Świętego, który unosił się nad powierzchnią wód, kiedy ziemia była jeszcze pustkowiem i chaosem. Powiał on nad Morzem Czerwonym, otwierając drogę wyzwolenia dla tych, którzy wierzyli. Ponownie zstąpił w dniu Zielonych Świąt, jako szum wiejącego gwałtownego wiatru, kiedy Bóg zstąpił, by stać się jedno z człowiekiem. Ten sam świeży podmuch Bożego wiatru powiał w tym pokoleniu przez niezwykłą usługę Bożego proroka XX wieku, człowieka znanego wśród ludzi jako William Branham”.
Jest rzeczą oczywistą, że człowiek, o którym mówił, nie był zwykłą osobą. W rzeczywistości można zaliczyć Williama Branhama do najbardziej wyjątkowych ludzi w całej historii, a jego usługę porównać do usługi Mojżesza i Eliasza czy Jana Chrzciciela i Pawła. Byli to prorocy, ludzie osobiście wybrani przez Boga, których zadaniem było objawić Boże myśli i przekazać wskazówki ludziom żyjącym w ich czasach. Bóg potwierdzał usługę Williama Branhama tak samo jak w przypadku tych, którzy szli przed nim – przez nadzwyczajne znaki i cuda. Nie stało mu to jednak na przeszkodzie, by zachować charakterystyczną dla niego pokorę.
Warto upamiętnić życie takiego człowieka. I właśnie o tym jest ta książka.
Angela Smith
Możesz również posłuchać książki online w formie audiobooka.