W niedzielę 05.01 o godz. 10.00 i 16.00 planowane są zgromadzenia, na których Bożym Słowem usługiwać będzie brat Witali Sokołow.
Kategoria: Uncategorized
15.08.2024 – brat Gerd Rodewald
W czwartek, 15.08.2024, o godz. 18.00 planowane jest zgromadzenie, na którym Bożym Słowem usługiwać będzie brat Gerd Rodewald. Zapraszamy!
W czwartek 04.04 oraz niedzielę 07.04 nie będzie nabożeństw w budynku Beskidzkiego Stowarzyszenia Biblijnego.
13.07.2023 – brat Janko Tomas
W czwartek (13.07) o godz. 18.00 planowane jest zgromadzenie, na których Bożym Słowem usługiwać będzie pastor Janko Tomas.
Zgromadzenia w Kiczycach
Zaproszenie na zgromadzenia w Kiczycach (13-16.10.2022 r.)
Słowem Bożym będą usługiwali: ewangelista Markus Becker z Niemiec oraz pastor Lewis Kanda z Zambii.
Aby zgłosić się za pomocą formularza – kliknij tutaj
Pierwszy tablet dostałem od dziadka w wieku 5 lat i wtedy zacząłem grać w gry komputerowe. Na początku były to różne gry bezpłatne, nie wiedziałem, że są to tzw. podróbki. Wszyscy moi koledzy w zerówce grali w gry i dużo o tym mówili. Ja również chciałem być w centrum zainteresowania i przez to zdobywać kolegów. W domu, pod pretekstem, że oglądam bajki, zacząłem podglądać youtuberów, aby zdobyć więcej informacji, którymi mogłem dzielić się z rówieśnikami.
Poprosiłem mamę o zakup oryginalnej wersji pewnej gry. Po niedługim czasie moje marzenie się spełniło i na siódme urodziny dostałem nowy tablet z możliwością grania i oryginalną wersję tej gry.
Granie stało się moją obsesją i nie miałem ochoty robić nic innego. Idąc do pierwszej klasy, poznałem dużo kolegów, którzy też grali. Chłopcy zapoznali mnie z innymi grami. Zbierałem gazetki, książeczki, plakaty związane z moim zainteresowaniem i na bieżąco oglądałem filmiki youtuberów. Nawet ściany w moim pokoju były obklejone plakatami przedstawiającymi wizerunki współczesnych graczy, którzy w ten sposób zarabiają na życie. Ja też chciałem zostać sławnym youtuberem.
Pod koniec drugiej klasy, a konkretnie w niedzielę dnia 17 maja 2020r. moja mama ochrzciła się. Podczas naszej podróży z chrztu do domu, postanowiłem skończyć z grami. Tego samego dnia zerwałem ze ścian wszystkie plakaty i zniszczyłem fotografie z autografami moich dotychczasowych idolów.
Następnego dnia usunąłem wszystkie gry z tabletu i rozpaliłem duże ognisko z tych właśnie gazet, fotografii i plakatów.
Po powrocie do szkoły zacząłem tracić kolegów. Nawet wychowawczyni klasy nie wierzyła, że już nie gram. Chłopcy wykluczali mnie z zabaw i do tej pory nie rozumieją mojej odpowiedzi, że Pan Jezus mnie zbawił.
Kilka tygodni temu, podczas rozmowy mojej mamy z ciocią Edytą i Olą, przypadkiem dowiedziałem się, że mama modliła się i powierzyła mnie Panu w dniu jej chrztu.
Teraz już wiem, że siła, która pomogła mi skończyć z graniem to Nasz Pan Jezus Chrystus, któremu zostałem powierzony.
20 stycznia skończę 10 lat i bardzo żałuję każdej minuty spędzonej przed tabletem. W szkole nie mam już przyjaciół, ale nie jest mi z tego powodu smutno. Jestem szczęśliwy, że Pan odmienił moje życie i z niecierpliwością czekam na każdy wyjazd do zboru.
Gal Snopek-Engel
Chciałem złożyć świadectwo ku chwale Pana Jezusa Chrystusa. W sobotę 9 kwietnia 2022 roku usługiwałem na dwóch nabożeństwach w malawijskiej dżungli, oddalonej około trzech godzin od Lilongwe, stolicy tego małego afrykańskiego kraju.Na drugim wieczornym spotkaniu złożyłem też świadectwo o tym, w jaki sposób, jako młody człowiek, przyszedłem do Pana Jezusa. Miało to miejsce 33 lata temu. Bóg dotknął się na tym nabożeństwie serc młodych ludzi, z których wielu na końcu wyszło do przodu, wyznając swoją wiarę i pragnienie oddania się Bogu. Około północy opuściliśmy to miejsce spotkań, bo przed nami była długa droga powrotna. Po kilku minutach zauważyliśmy małą ciężarówkę, z której zeskakiwali młodzi ludzie, udając się wprost do pobliskiego leśnego jeziorka, w celu wodnego chrztu. Zatrzymaliśmy nasz samochód, aby zobaczyć ten chrzest. Skierowaliśmy światła samochodu na ciemną taflę wody, do której po krótkiej rozmowie z diakonami wchodzili ci młodzi ludzie, aby przyjąć chrzest w imię Pana Jezusa Chrystusa ( Dz. Ap. 2:38). Nagle na powierzchni wody, blisko chrzczonych osób, zauważyłem dziwnie poruszające się smugi wody. Zapytałem tamtejszych braci: “Co to jest?”. Odpowiedzieli ze spokojem: “To są pływające węże, ale ponieważ się modliliśmy, to wierzymy, że wszystko będzie w porządku”.Tego dnia około 40 osób oddało swe serca Bogu i zostało ochrzczonych przez zaurzenie biblijnym chrztem. Chwała Bogu!
Jacek Wałach
BŁOGOSŁAW DUSZO MOJA PANU, A NIEZAPOMNIJ WSZYSTKICH DOBRODZIEJSTW JEGO. KTÓRY ODPUSZCZA WSZYSTKIE NIEPRAWOŚCI TWOJE ,KTÓRY UZDRAWIA WSZYSTKIE CHOROBY TWOJE.
Psalm 103
Chciałbym złożyć świadectwo na chwałę Pana Jezusa Chrystusa za cudowne uzdrowienie z raka migdałka.
W grudniu 2018 roku po wielu badaniach dostałem w końcu diagnozę: nowotwór złośliwy migdałka.
W styczniu miałem mieć operacyjnie usunięty guz i rozpocząć dalsze leczenie. Okazało się, że operacyjne usunięcie guza jest niemożliwe i może być zastosowana tylko silna chemia wraz z naświetlaniem. Miałem dostać 4 chemie i około 40 naświetleń. Pierwszą chemię miałem podaną 4 lutego i rozpoczęto naświetlania. Tego samego dnia urodziła mi się też wnuczka, która otrzymała imię Zoe i nie wiem dlaczego, ale powiedziałem wtedy, że ktoś się urodził, a coś umarło. Przez tydzień schudłem 4 kg. Po tygodniowym leczeniu, 11 lutego, poszedłem do onkologa na kontrolne badanie. Pani doktor zbadała mnie i ze zdziwieniem zawołała, że to niemożliwe, po prostu niemożliwe, ale tam nie ma żadnego guza!
Po czym dalej próbowała go znaleźć w moim gardle. Byłem tam razem z żoną i ona powiedziała lekarce, żeby go tam dalej nie szukała, bo go tam nie ma, dlatego że Pan Jezus już go usunął, a ja schudłem akurat 4 kilo, tyle ile ważył ten guz.
Mina pani doktor była nie do podrobienia. Była w takim szoku, a wyraz jej twarzy pokazywał jakby złość, że cały jej plan leczenie zawalił się.
Oczywiście przez cały ten czas wierzący modlili się za mnie. Moja córka cały czas modliła się, aby Pan Jezus Chrystus ochronił mnie od wstrzykiwania chemii i jej modlitwa została wysłuchana, bo chemia nie była mi już podawana. Chemia, którą miałem dostać, to sam metal, który strasznie niszczy cały organizm, ale Pan nasz kochany uchronił mnie od tego.
Przez ten cały czas nie czułem tej choroby w swoim ciele, chociaż cierpiałem z bólu okropnie, ale odczuwałem to tak, jakby ta okrutna choroba była obok mnie.
Leszek Mosz
W sobotę (16.04) o godzinie 16.00 oraz w niedzielę (17.04) o godzinie 10.00 i 16.00 planowane są zgromadzenia wielkanocne, na których usługiwać będzie brat Chad Lamb z USA.
Transmisja jest otwarta dla wszystkich chętnych.
Chciałbym złożyć świadectwo na chwałę naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Chcę zaświadczyć o tym, jak On mnie wzmocnił w czasie, gdy chciałem opuścić Jego drogę i jak potwierdził mi potem, że jestem na właściwej drodze i że to jest dla mnie przygotowana droga.
Mimo mojego młodego wieku nasz Pan Jezus Chrystus pokazał i objawił mi wiele wspaniałych spraw i rzeczy, za które jestem dziś naprawdę wdzięczny. Po moim chrzcie w 2013 roku leżało mi bardzo na sercu, by móc w jakikolwiek sposób służyć Bogu. Nie miałem jednak niczego specjalnego w swoich myślach. Jednak była we mnie zawsze ta świadomość, że chrzest to był tylko początek mojej drogi, a nie koniec. A więc próbowałem robić wiele rzeczy. Zmuszałem się do czytania Biblii, bo wiedziałem, że powinienem czytać Biblię jako dobry chrześcijanin. Zmuszałem się do słuchania kazań, bo wiedziałem, że powinienem słuchać kazań. I tak to trwało przez wiele lat mojego życia. Jako młody człowiek, od 15. do 21. roku życia, przechodziłem stany depresyjne. Nie było we mnie żadnej motywacji do niczego i w taki sposób oddalałem się od Boga. Kiedy przyszedł COVID i z nim połączone restrykcje zakazu spotykania się, dobiło mnie to jeszcze bardziej. Wydawało się, że nie ma dla mnie już żadnej przyszłości. Jednak mimo tego wszystkiego, zawsze było we mnie Coś, co trzymało mnie od wewnątrz. Był to taki łagodny, cichy Głos w sercu, który mnie napominał i przypominał, kim tak naprawdę jestem.
Niedawno jednak nadszedł taki moment, który ostatecznie odmienił moje stare życie. Odczuwałem wielką gorycz i zniechęcenie, bo tyle lat próbowałem znaleźć swoją pozycję i swój dział w szeregu życia dla Pana Jezusa Chrystusa, a ciągle nic nie znalazłem. W końcu któregoś dnia poszedłem do piwnicy i z płaczem usiadłem na zimnych kafelkach, mówiąc: „Nie wiem Panie, czego ty ode mnie wymagasz. Tyle lat szukałem swojego miejsca i nie znalazłem go. Nie potrafię już tego wytrzymać, Panie. Nie potrafię już dalej iść tą drogą. Jeżeli ty nie użyjesz moich talentów, to dam je światu. Odchodzę. Nie potrafię iść tak dalej”.
Chciałem tylko przypomnieć, że już wcześniej próbowałem wielu rzeczy i angażowałem się w wiele organizacyjnych spraw. Jednak nigdy nie doświadczyłem tam jakiejkolwiek długotrwałej satysfakcji.
Kiedy wypowiedziałem tamte słowa, siedząc na zimnej podłodze, usłyszałem ten cichy Głos, który odezwał się do mnie, mówiąc słowa Ewangelii Jana z 6. rozdziału, 68. wersetu: „Panie! Dokąd mamy pójść. Tylko ty masz słowa żywota wiecznego”. To była Głębina, która przemówiła do Głębiny. Wiem, że to był mój Pan Jezus Chrystus, który mnie widział, siedzącego tam w tej piwnicy, gotowego do opuszczenia Prawdy i Jego drogi. To był dla mnie kluczowy moment i potwierdzenie, że mam inną przyszłość, że Bóg ma dla mnie przygotowaną drogę. Nigdy wcześniej nie byłem tak pewny tej sprawy jak wtedy. Od tego momentu nie wątpię już w moją przyszłość i Jego działanie w moim życiu.
Chcę właśnie teraz zaświadczyć ci o tym, młody człowieku, że ten świat nie da ci nic, co zaspokoiłoby twoje najgłębsze pragnienia. Może na jakąś krótką chwilę poczujesz się dobrze. Lecz to, co liczy się najbardziej, to koniec naszej drogi.
Wiem, że my młodzi ludzie, absolutnie niechętnie myślimy albo mówimy o jakimkolwiek końcu, bo przecież dla nas życie dopiero się zaczęło. W sile młodego wieku chcemy żyć i cieszyć się rzeczami, które oferuje nam ten świat. A tych rzeczy jest mnóstwo: gry komputerowe, dziewczyny, przyjaciele, alkohol, zabawy, podróżowanie i tak dalej. Nie pisałbym o tym, gdybym tego wszystkiego już sam nie spróbował. Mogę zaświadczyć wam z ręką na sercu, że nie ma w tym wszystkim nic, co dałoby wam długotrwałą satysfakcję.
Chciałbym na tym zakończyć i podziękować mojemu Panu i Zbawicielowi, że widział mnie w tej sytuacji i odpowiedział mi na moje najgłębsze pragnienia. Nie ma lepszego miejsca dzisiaj niż być w Słowie Bożym i w Poselstwie na tę godzinę.
Niech Pan pobłogosławi was wszystkich, którzy znaleźliście czas, by przeczytać to świadectwo. Niech ono służy dla uwielbienia naszego wspaniałego Pana Jezusa Chrystusa i podbuduje niejedną duszę.
Chwała Panu. Niech was Pan obficie błogosławi.
Daniel Tomanek